Informacja na temat planowanych licytacji psa rasy york w Wejherowie
pojawiła się na stronie internetowej Krajowej Rady Komorniczej
kilkanaście dni temu. Psiak został wyceniony na 400 zł (cena wywoławcza
na aukcji: 200 zł). Komornik z Wejherowa wystawił...
York, który miał zostać zlicytowany na
aukcji komorniczej w Wejherowie, zostanie ze swoimi właścicielami. Pies
został skreślony z listy "ruchomości" przeznaczonych na sprzedaż.
Dlaczego?
Informacja na temat planowanych licytacji psa rasy york w
Wejherowie pojawiła się na stronie internetowej Krajowej Rady
Komorniczej kilkanaście dni temu. Psiak został wyceniony na 400 zł (cena
wywoławcza na aukcji: 200 zł). Komornik z Wejherowa wystawił zwierzę
obok m.in. taboretu, piekarnika, roweru, pralki i lodówki. - Psa
wystawiono na licytację na wyraźny wniosek wierzyciela - tłumaczył nam
wówczas Robert Damski, rzecznik Krajowej Rady Komorniczej. - I komornik
tym wnioskiem jest związany, nie może powiedzieć "nie". W tej konkretnej
sprawie komornik dokonał zajęcia różnych rzeczy, które znajdowały się w
tym mieszkaniu. Dłużniczka obiecywała wielokrotnie uiścić dług i nie
wywiązała się z tych zobowiązań, unikała egzekucji, więc wierzyciel
stracił cierpliwość i zażądał od komornika zajęcia psa.Prawo traktuje zwierzątko domowe jak rzecz
Sprawa wywołała wielkie poruszenie wśród naszych czytelników. - Zacznijmy licytować ludzi! Dzieci, mężów... Pewnie będzie jeszcze większa presja na spłaty wierzytelności. Zlicytować serce i mózg komornika, och sorry, on ich nie ma, skoro licytuje psa - pisali oburzeni internauci. I dodawali: - To żywe stworzenie, które cierpi stres związany z rozłąką z właścicielem i wskutek zmiany warunków życia. Niestety, prawo jak dotąd traktuje zwierzątko domowe mieszkające razem z opiekunem jak rzecz - na równi z taboretem, lodówką czy pralką.
To się może powtarzać
To nie pierwsza próba wystawienia psa na aukcji komorniczej. W marcu 2012 roku komornik z Wejherowa zajął dłużniczce na poczet niezapłaconych mandatów telewizor, DVD i suczkę rasy boston terier. Wycenił ją na 2,5 tys. zł. Pies, choć został zarejestrowany na dłużniczkę, naprawdę należał do jej pięcioletniej córki Hani, która dostała zwierzę w prezencie. Do licytacji psiaka o imieniu Kulka nie doszło tylko dlatego, że rodzina spłaciła dług.
Obrońcy praw zwierząt alarmują, że takie sytuacje będą się zdarzać. I to być może coraz częściej. Bo zajęcie pupila zaczyna być traktowane jako doskonały sposób na zmuszenie dłużnika do spłaty należności. - Może się tworzyć pewien niebezpieczny proceder. Nie słyszałem jednak o tym, żeby kiedykolwiek pies został de facto zlicytowany. Póki co ten sposób to nadal rodzaj straszaka na dłużników. Ale czy tak zostanie? Trudno wyrokować, bo prawda jest taka, że niektórzy w odzyskiwaniu długów nie uznają skrupułów. Niemniej jednak cieszymy się, że do tej konkretnej licytacji nie doszło - komentuje Piotr Piotrowski, inspektor ds. zwierząt OTOZ "Animals".
P.S. Od dziś podpisuję się Ally ♥
Ally ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz